Jedziemy PKP. Miejsca siedząc, za szybami miga lekko pochmurny dzień. Cały zespół  w różnych celach sunie do wielkiego miasta. Omawiamy nasze rozmowy z Pyrkonowiczami.  Czasem razem, czasem przemiennie gawędziłyśmy przy naszej wystawie miniaturowych bojowników o Galaktykę o chwałę Imperium Star Wars czy postaci z gry Talizman. Wspólna konkluzja nad dyskusjami .Od trzech lat królują w rozmowach : pędzle!

Serio! Siedzę, dzióbię wzór na płaszczu barwnego Eldara  – czuję , że ktoś się zatrzymuje, cierpliwie czeka aż oderwę pędzel od modelu.

Ja: Tak? J

Pyrkonowicz: Jaki to pędzel? Jak długo pani służy ten model? A jakiej firmy? A czemu tylko trzy tu pani ma? A woli pani syntetyki czy z włosia?

J: Malujesz?

P: No nie profesjonalnie, ale maluję.

J:Powiedz proszę : ile twoich pędzli pracowało z Tobą  rok? Dwa  lata? Może masz w przyborniku pędzle używane przez pięć lat?  Wiesz ,nasi najmocniejsi wojownicy malują z nami nawet  siedem  i więcej lat!

P: No nieeee !

J: Nooo tak J

P: Mogę obejrzeć ? – Proszę. Wręczam wysłużony sześcioletni  pędzelek który już dawno ma starte firmowe napisy, rozmiarówkę. Z przyjemnością przyglądam się uważnemu wzrokowi adepta sztuki.

P: Ale jak? Serio sześć lat !? Jakim cudem?? I płynęła opowieść  o tym jak dbać o zdrowie malarskich pomocników. Trudno tyle ustać, a odejść ludziom też żal… Obie kochamy swoje pędzle. Dokupując je  kierujemy się wizją tego co nam przyjdzie malować i jaką techniką. Potrafimy o nich rozmawiać dwie-trzy godziny, potem przechodzimy na inne akcesoria do pracy…  Na prośbę pyrkonowych słuchaczy spisałam  kilka praw Higieny Pędzelkowej. Kochasz? Nie krzywdź!